
Pigwę przed użyciem wycieram dokładnie ściereczką, tak aby zetrzeć cały "meszek" na skórce. Wykrawam środek i kroję na małe kawałki bez obierania ze skórki. Wrzucam do garnka, podlewam symboliczną ilością wody, aby się nie przypaliły na początku, dodaję cukru i zaczynam prużyć na małym ogniu, często mieszając. Ilość cukru zależy od upodobań, od słodkości, a może bardziej kwasowości pigwy. Lepiej najpierw dodać mniej cukru, a w miarę potrzeby później dołożyć. Czynność ponawiam następnego dnia. Im dłużej stoi na gazie tym staje się lepsza. Na drugi dzień dodałem jabłka i rodzynki. Kilka jabłek obrałem ze skórki i pokrojone w kawałki dołożyłem do garnka. Rodzynki namoczyłem w rumie i później z rumem dodałem do dżemu.Jabłka rozpadają się praktycznie do zera, jako miękkie owoce przy pigwie znikają. Gotującą konfiturę włożyłem do wyparzonych słoików, zakręciłem i mam zapas na zimę. Niestety trochę mały, ponieważ na bieżąco moja żona z córką ciągle próbowały.
Nie podaję dokładnego przepisu, ponieważ wszystko robiłem na oko. Proporcje jabłek do pigwy to mniej więcej 1:10 ( na 10 porcji pigwy 1 porcja jabłek), cukier i rodzynki to już indywidualne upodobania.
Smacznego :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz